20 sierpnia 2019

Mgliste wspomnienia – Gucci Mémoire d’une Odeur


Odkąd Alessandro Michele został dyrektorem kreatywnym Gucci, a Alberto Morilles głównym twórcą zapachów tej marki, jej pachnidła zdecydowanie nabrały charakteru. Kierunek, który wspólnie obrali, wydaje się zbieżny z poczynaniami Toma Forda, który zasiadał za sterami Gucci przez całe lata 90. ubiegłego wieku oraz kilka pierwszych nowego tysiąclecia i zaprezentował światu takie zapachy, jak chociażby Gucci pour Homme, Gucci Rush czy Envy – wszystkie z nich weszły do perfumeryjnej klasyki, często niestety znikając ostatecznie z powszechnej sprzedaży z powodu braku ich rentowności. Podobny los wróżę współczesnym pachnidłom spod szyldu Gucci. Wszak są to zapachy umykające obecnym trendom, nowatorskie i często dość trudne w odbiorze. Obym się mylił.

Olfaktoryczny statek Michele'a zdecydowanie płynie pod prąd. W ciągu ostatnich lat doczekaliśmy się takich kreacji, jak Gucci Guilty Abosulte, Gucci Guilty Abosulte pour Femme, Gucci Guilty Cologne pour Homme (wszystkim zdecydowanie należy się więcej słów, o czym mam nadzieję już wkrótce) czy też pierwszej niszowej linii zapachów marki – The Alchemist's Garden (o wspaniałych flakonach i trochę mniej wspaniałej, acz zacnej zawartości). Z Mémoire d’une Odeur jest nie inaczej.


Mémoire d’une Odeur rozpoczyna się rumiankiem i gorzkimi migdałami. Bardzo nietypowy początek, jakiego próżno szukać nawet wśród perfum niszowych. Nuty otwarcia są jednak dość zachowawcze, nie krzyczą, delikatnie tylko drgają na skórze. Zbyt delikatnie. Migdały są lekko zwietrzałe, nie pochodzą z tegorocznego zbioru, raczej sprzed kilku lat. Dawno temu ktoś nieszczelnie je zapakował, nieumiejętnie przechowywał i niechcący pozwolił aromatowi ulecieć. Z rumianku też już ktoś wcześniej przyrządził napar. Żal było wyrzucić, więc zaparzono ponownie. Pachnie niemrawo. Jaśmin w sercu kompozycji jest mało kwiatowy, bo i bukiet niewielki. Kwiatów co prawda nazbierano wiele, lecz zanim znalazły się w wazonie, większość płatków opadła. Pozostałe też ledwo trzymają się łodyg, stopniowo spadając na stary, drewniany stół, na którym ustawiono wazon. Na stole tym stoi także filiżanka ze stygnącym rumiankowym naparem, leżą zwietrzałe migdały, a nawet okruchy waniliowego ciasta. A kurz, który na nie opada, dodatkowo tłumi resztki wonności. I tak pachnie nowy zapach Gucci. Mémoire d’une Odeur sprawia wrażenie utkanego w całości z nut z odzysku. Jakby ktoś już wcześniej ich używał, wziął, co najlepsze i przekazał dalej, licząc, że na coś jeszcze mogą się przydać.

A może takie są nasze wspomnienia? Bardzo ulotne, z czasem blednące, ciche i niewyraźne. I po wielu latach pozostaje nam tylko powidok wydarzeń, o których chcemy pamiętać. I pamiętamy tak, jak potrafimy. Tak, jak to możliwe.



Twórca: Alberto Morillas

Nuty zapachowe
Nuty głowy: rumianek, migdały
Nuty serca: jaśmin, piżmo
Nuty bazy: wanilia, cedr, sandałowiec

Zdjęcia: oficjalne zdjęcia kampanii promującej Mémoire d’une Odeur

Mówią, że uniseks. Czyli jak cała reszta zapachów (przynajmniej dla mnie). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz