Chłodny i pochmurny listopadowy poranek – poniedziałek, godzina ósma rano. Zajęcia z języka angielskiego, tuż przed rozpoczęciem pracy. Nazwy przerabianego podręcznika nie pamiętam, coś z zakresu języka biznesowego, wszak kurs opłacany był przez pracodawcę. Rozdział poświęcony marketingowi międzynarodowemu. Zadanie – studium przypadku, dotyczące wprowadzenia nowego produktu na rynek globalny. Tak, produktem tym były perfumy. Brzmi zachęcająco? Niezbyt. Ale bez tej sytuacji nie zrodziłoby się zaciekawienie, które dało początek mojej wielkiej pasji, jaką obecnie są perfumy. Prowadząca zajęcia wspomniała bowiem o pewnej perfumerii na ul. Odrzańskiej (rzecz dzieje się we Wrocławiu), która w swojej ofercie ma zapachy dziwne i drogie, ze wskazaniem na dziwne. Kto by chciał coś takiego kupować, a tym bardziej używać? – podsumowała. Nietypowe? Dziwne? Hmmm... To wystarczyło, by wzbudzić moją ciekawość. Postanowiłem owo miejsce* odwiedzić i osobiście zmierzyć się z tą osobliwą materią. Po pierwszej wizycie przyznałem rację lektorce – no ja z takimi zapachami obcować nie chcę i nie będę. Intensywne, przenikliwe, wręcz przeszywające, no i przede wszystkim nie dla mnie. Jednak wrażenia, jakich doznałem, nie mijały i wracały, wracały, wracały. Zaraz, pytałem sam siebie, ale czy w sztuce nie o to właśnie chodzi, by dogłębnie dotykała? By nie pozostawiała obojętnym i poruszała? Nie wiem, znawcą sztuki nie jestem. Jedno wiem jednak na pewno – chcę doświadczać rzeczy pięknych. A od tamtej pory chcę doświadczać perfum. Na szczęście na jednej wizycie w tej wrocławskiej perfumerii się nie skończyło.
* Perfumeria Quality, ul. Odrzańska 17
Zdjęcia zrobione zostały w Grasse - mieście niezwykle ważnym dla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz