16 września 2011

Mufinki imbirowe z gruszkami


Połączenie imbiru z gruszką poznałem w jednej z praskich czekoladziarni – Choco Cafe (bez wątpienia najlepszy lokal, jaki odwiedziłem w czeskiej stolicy; miejsce intensywnie pachnące czekoladą, które zachwyci każdego czokoholika). Zaryzykowałem i gruszkowo-imbirowe połączenie postanowiłem zastosować w mufinkach. Intuicja mnie nie zawiodła. Babeczki wyszły rewelacyjne. Pachnące i bardzo delikatne (ciasto uzyskało delikatność dzięki dodatkowi jogurtu naturalnego) z puszną kruszonką na wierzchu. Wspaniale sprawdzają się zarówno na śniadanie, jak i do popołudniowej herbatki. Późnym wieczorem też smakują wybornie :)


BABECZKI (12 sztuk)
3-4 małe gruszki
300 g mąki pszennej
100 g cukru
125 g masła
2 jajka
150 g jogurtu naturalnego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka mielonego imbiru

KRUSZONKA
40 g masła
3 łyżki mąki pszennej
50 g cukru
szczypta mielonego imbiru


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 190°C. Natłuścić 12 foremek do mufinek lub przygotować foremki papierowe.

2. Mikserem utrzeć masło na gładki krem. Dodać cukier i ucierać do momentu, aż powstanie puszysta masa. Dodać jajka, nie przerywając ucierania. Mąkę przesiać i wymieszać z proszkiem do pieczenia oraz imbirem. Dodawać mąkę do ciasta na przemian z jogurtem naturalnym. Ciasto wymieszać z pokrojonymi w drobną kostkę gruszkami.

3. Przygotować kruszonkę, mieszając wszystkie składniki do momentu uzyskania małych grudek.

4. Ciasto przełożyć do przygotowanych foremek. Mufinki wstawić do nagrzanego piekarnika i piec około 25 minut. Ciasto powinno się lekko zrumienić. Upieczone mufinki ostudzić.



13 września 2011

Mufinki czekoladowe z malinami


Kiedy przychodzi mi ochota na słodki wypiek, a nie chce mi się wychodzić na zakupy, zabieram się za przygotowanie mufinek. Zawsze bowiem znajdzie się pod ręką kilka produktów, z których można przyrządzić małe babeczki. Mąką, cukier, jajka – tego nigdy nie brakuje w mojej kuchni. Do tego odrobina masła lub oleju, mleka, jogurtu, maślanki, trochę owoców, z czekoladą lub bez... Wymieniać można w nieskończoność. Ograniczeniem jest tylko nasza wyobraźnia. Problem pojawia się natomiast w momencie, kiedy chcę spisać przepis. Czego to ja dokładnie użyłem? Tym razem się udało (nie zawsze jednak tak bywa :)).


BABECZKI (12 sztuk)
250 g malin
250 g mąki pszennej
150 g cukru
125 g masła
2 jajka
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżka kwaśnej śmietany
100 ml mleka
50 g gorzkiej czekolady
łyżka kakao

KREM
200 ml mleka
2 łyżki mąki pszennej
łyżeczka mąki ziemniaczanej
2 łyżki cukru pudru
100 g masła


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 190°C. Natłuścić 12 foremek do mufinek lub przygotować foremki papierowe. 

2. Przygotować babeczki. W mleku rozpuścić połamaną czekoladę. Mikserem utrzeć masło na gładki krem. Dodać cukier i ucierać do momentu, aż powstanie puszysta masa. Dodać jajka, nie przerywając ucierania. Mąkę przesiać i wymieszać z proszkiem do pieczenia oraz kakao. Dodać do ciasta razem z kwaśną śmietaną i rozpuszczoną w mleku czekoladą. Dokładnie wymieszać. Połowę ciasta nałożyć do przygotowanych foremek. Do każdej foremki włożyć kilka malin, przykryć je pozostały ciastem. Babeczki wstawić do piekarnika i piec 25-30 minut. Ostudzić.

3. Przygotować krem. Mleko wymieszać z cukrem, mąką pszenną i mąką ziemniaczaną. Zagotować intensywnie mieszając. Gotować, aż masa zgęstnieje. Przestudzić. Mikserem utrzeć masło. Nie przerywając ucierania dodawać porcjami masę budyniową.

4. Upieczone babeczki udekorować kremem i malinami.


11 września 2011

Ciasto śliwkowe niedzielą pachnące


Sezon na śliwki i jabłka trwa. Na straganach wybierać możemy spośród wielu odmian tych owoców (choć nie wiedzieć czemu na wrocławskich straganach niemal wszystkie śliwki, nawet te wielkie i okrągłe, podpisywane są jako węgierki). Dziś proponuję śliwki na półfrancuskim cieście drożdżowym. Ciasto jest niestety trochę pracochłonne, ale efekt zdecydowanie wart pracy włożonej w jego przygotowanie. Gotowe ciasto francuskie możemy kupić niemal w każdym sklepie, półfrancuskiego drożdżowego raczej w żadnym nie dostaniemy. Dlatego wszystkich, którzy dysponują odrobiną wolnego czasu zachęcam do zmierzenia się z tym ciastem. Wypiek wyszedł bowiem rewelacyjny – środek ciasta bardziej drożdżowy, brzegi zaś chrupiące i bardziej francuskie. Całość szybko znikała z talerza...


SKŁADNIKI 
60-70 dag śliwek
250 g mąki pszennej
15 g (1 łyżka) cukru
100 g zimnego masła
20 g drożdży
100 ml bardzo zimnej wody
1 jajko
lukier


1. Przygotować ciasto. Mąkę wysypać na stolnicę. Z jednej strony kopczyka mąki wsypać cukier, z drugiej pokruszone drożdże (oddzielenie cukru od drożdży zapobiega ich przedwczesnej fermentacji). Na środku mąki zrobić wgłębienie. Wbić w nie jajko i wlać wodę. Szybko wyrobić gładkie ciasto. Wstawić je do zamrażalnika, aby szybko się schłodziło.

2. Oziębione ciasto wyjąć rozwałkować na prostokąt o długości 3 razy większej niż szerokość. Na 2/3 prostokąta (patrząc od krótszego boku) równomiernie rozłożyć połowę masła. Ciasto złożyć na 3 części (część bez masła wyłożyć na środkową, a na nią wyłożyć pozostałą część z masłem). Schłodzić przez 10-15 minut w zamrażalniku.

3. Ciasto ponownie rozwałkować na prostokąt i złożyć na 3 części, tym razem bez dodawania masła. Ciasto po raz kolejny rozwałkować na prostokąt. Na 2/3 ciasta rozłożyć masło. Ciasto złożyć na 3 części tak, jak za pierwszym razem. Ponownie schłodzić w zamrażalniku.

4. Nagrzać piekarnik do temperatury 220°C. Natłuścić dużą blachę. Ciasto wyjąć z zamrażalnika i rozwałkować na prostokąt. Na nim ułożyć połówki śliwek. Upiec na złoty kolor. Przestudzone ciasto polać lukrem.



09 września 2011

Urodzinowy torcik czekoladowy dla mojej siostry Iwony


Wszystkiego najlepszego! Abyś zawsze była szczęśliwa.


SKŁADNIKI 
80 g mąki pszennej
100 g + 3 łyżki cukru
125 g masła o temperaturze pokojowej
50 g gorzkiej czekolady
3 jajka
400 ml mleka
budyń czekoladowy
biała i gorzka czekolada do dekoracji


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 170°C. Natłuścić dużą blachę.

2. Przygotować biszkopt. Białka oddzielić od żółtek. Białka ubić na sztywną pianę. Dodać 100 g cukru i ponownie ubić. Wymieszać z żółtkami. Dodać mąkę i delikatnie wymieszać. Masę przelać na blaszkę. Wstawić do piekarnia i upiec.

3. Przygotować krem. W 1/2 szklanki mleka rozpuścić budyń. Pozostałe mleko zagotować z 3 łyżkami cukru oraz 50 g gorzkiej czekolady. Do gotującego się mleka wlać rozpuszczony budyń. Gotować ciągle mieszając, aż masa zgęstnieje. Ugotowany budyń przestudzić. Masło utrzeć na puszystą masę. Nie przerywając ucierania, dodawać porcjami przestudzony budyń.

4. Biszkopt podzielić na 4 równe części. Przełożyć je przygotowanym kremem maślano-budyniowym. Wierzch i boki tortu również posmarować kremem. Wierzch udekorować posiekaną czekoladą. Schłodzić w lodówce.

08 września 2011

Tartaletki z jabłkami


Dziś kolejna odsłona jabłek – owoców, które moim zdaniem w wypiekach sprawdzają się zawsze. Tym razem również nie zawiodły. Najzwyklejsze kruche ciasto i jabłka – przepis prosty i niewymagający. Efekt za to bardzo udany. No i obyło się bez cynamonu, dzięki czemu tartaletki smakują jabłkiem w najczystszej postaci. Z pewnością będę powracał do tego przepisu.


SKŁADNIKI (4 sztuki)
4 małe jabłka
300 g mąki pszennej
25 g cukru
120 g masła
50 g pokruszonych herbatników
2 łyżki wody


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 190°C. Natłuścić 4 foremki do tartaletek (o średnicy 12 cm).

2. Przesiać 300 g mąki do miski. Masło pokroić na kawałeczki i palcami wetrzeć w mąkę, aż masa będzie przypominała kruszonkę. Wsypać cukier i wymieszać. Dodać 2 łyżki wody i wyrobić miękkie ciasto. Schłodzić je przez 15 minut w lodówce.

3. Ciasto podzielić na 4 równe części. Każdą rozwałkować na okrągły placek. Wyłożyć nimi przygotowane foremki.

4. Jabłka obrać. Każde podzielić na kilkanaście cząstek. Tartaletki posypać pokruszonymi herbatnikami. Na wierzchu każdej ułożyć cząstki jabłek, tak aby na siebie lekko nachodziły. Tartaletki wstawić do piekarnika. Piec przez 25-30 minut. Po upieczeniu wyjąć z piekarnika i ostudzić. Posypać cukrem pudrem.

05 września 2011

Serniczki cytrynowe


W przerwie między jabłkowymi wypiekami pojawia się sernik. W postaci niekonwencjonalnej – małych tartaletek. Nie mam skłonności do samozachwytu, ale przyznam, że serniczki wyszły rewelacyjne. Cytryna była strzałem w dziesiątkę. Polecam!


SKŁADNIKI (6 sztuk)
300 g mąki pszennej
75 g cukru
120 g masła
2 jajko
400 g sera białego (z wiaderka)
1 cytryna
2 łyżki wody


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 190°C. Natłuścić 6 foremek do tartaletek (o średnicy 10 cm).

2. Przesiać 300 g mąki do miski. Masło pokroić na kawałeczki i palcami rozetrzeć z mąką, aż masa będzie przypominała kruszonkę. Wsypać 25 g (2 płaskie łyżki) cukru i wymieszać. Dodać 2 łyżki wody i wyrobić ciasto. Ciasto schłodzić przez 20 minut w lodówce.

3. Ciasto podzielić na 6 równych części. Wyłożyć nimi przygotowane foremki.

4. W misce utrzeć ser biały z 50 g (4 płaskie łyżki) cukru oraz jajkami. Dodać skórkę otartą z cytryny oraz wyciśnięty z niej sok. Całość dokładnie wymieszać. Masą serową napełnić tartaletki. Wstawić do piekarnika. Piec około 30 minut, aż wierzch lekko się zrumieni. Po upieczeniu wyjąć z piekarnika i ostudzić.

03 września 2011

Wiedeński strudel z jabłkami


Dziś kolejny przysmak prosto z Wiednia – Apfelstrudel, czyli strudel z jabłkami. W Wiedniu równie popularny jak tort Sachera. Apfelstrudel to ogromna ilość jabłek zawinięta w cieniutkie płaty ciasta. Pachnie cynamonem i goździkami. Smakuje wybornie. Najlepszy jeszcze ciepły, obficie posypany cukrem pudrem.


SKŁADNIKI 
1,5-2 kg jabłek
250 g mąki pszennej (najlepiej krupczatki)
100 g bułki tartej
125g roztopionego masła
3-4 łyżki cukru
łyżeczka cynamonu
szczypta mielonych goździków
50 g rodzynek
2 łyżki oleju
125 ml ciepłej wody
łyżeczka soli


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 180°C. Natłuścić dużą blachę.

2. Przygotować ciasto. Mąkę wymieszać z olejem, solą i ciepłą wodą. W razie potrzeby dodać trochę mąki lub wody, by uzyskać miękkie ciasto. Ciasto dobrze wyrobić, aby stało się jedwabiste i gładkie. Uformować ciasto w kulę, przykryć ściereczką i odstawić na 30 minut.

3. Ciasto położyć na płóciennym obrusie posypanym mąką. Rozwałkować najcieniej jak się da. Pod ciasto włożyć dłonie. Za pomocą kciuków i dłoni maksymalnie rozciągnąć ciasto (ostrożnie, by go nie rozerwać!). Grube krawędzie odciąć.

4. Bułkę tartą zrumienić na odrobinie masła. Połową zrumienionej bułki posypać ciasto. Jabłka obrać i pokroić na cienkie płatki. Rozłożyć je na cieście*. Jabłka posypać cukrem, cynamonem, goździkami oraz rodzynkami. Całość posypać pozostałą bułką. Strudel zwinąć w rulon, wykorzystując do tego celu tkaninę, na której leżało ciasto. Strudel przełożyć na blachę. Obficie polać stopionym masłem i włożyć do piekarnika. Piec, aż ciasto będzie miało złoty kolor.

* Nadzienie można rozłożyć na dwa sposoby: na całej powierzchni ciasta (strudel będzie wtedy składał się z kilku warstw ciasta i kilku warstw nadzienia) lub na jednym z jego brzegów (wtedy całość nadzienia otoczona będzie kilkoma warstwami ciasta). W Wiedniu podano mi ten drugi wariant.

01 września 2011

Sachertorte – tort Sachera


Jednym z deserów, które miałem przyjemność skosztować w Wiedniu był tort Sachera – słodki symbol tego miasta. Deser ten wymyślony został przez Franza Sachera w 1832 roku. Od tamtej pory wielu cukierników próbowało rozszyfrować recepturę Sachera. Powstały liczne warianty i modyfikacje przepisu na tort czekoladowy przełożony morelową marmoladą. Mianem "oryginalnego tortu Sachera" określić można jednak tylko ciasto stworzone w oparciu o przepis pochodzący z wiedeńskiego hotelu Sacher, gdzie receptura przechowywana jest niczym największa tajemnica państwowa. Przepis ten został jednak częściowo odtajniony. W 1980 roku Carla Sacher (żona wnuka Franza Sachera) przekazała swojej wnuczce na piśmie przepis na "domową" wersję tortu Sachera. Przekazała za pomocą kuriera...


Oto przepis Carli Sacher:


SKŁADNIKI 
110 g mąki pszennej
265 g cukru
6 jajek
140 g masła
265 g gorzkiej czekolady
75 g kakao
najlepszej jakości marmolada morelowa
65 ml wody
szczypta soli


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 165°C. Natłuścić tortownicę.

2. Przygotować ciasto. 140 g masła ubić na puszystą masę z 40 g cukru. Dodać 6 żółtek i ponownie ubić. Nie przerywając ubijania wlewać stopniowo rozpuszczone 140 g czekolady (czekolada nie powinna być zbyt gorąca). Do czekoladowej masy dodać mąkę wymieszaną z 60 g kakao. Białka ubić ze szczyptą soli. Dodać 100 g cukru i ponownie ubić na sztywno. Pianę delikatnie połączyć z ciastem. Ciasto przełożyć do natłuszczonej tortownicy i wstawić do piekarnika. Piec 45 minut. Po upieczeniu ostudzić.

3. Wystudzone ciasto przekroić na dwa blaty. Blaty przełożyć ciepłą marmoladą morelową. Wierzch i boki tortu posmarować natomiast bardzo gorącą marmoladą.

4. Przygotować polewę. Zagotować wodę z 125 g cukru, 125 g czekolady oraz z 15 g kakao. Gotować na małym ogniu, aż polewa zgęstnieje (za łyżką wyciąganą z polewy będą ciągnęły się cienkie nitki). Tort polać przestudzoną (lekko ciepłą) polewą. Pozostawić do zastygnięcia polewy.

Źródło

Wiedeń – gorąca i słodka stolica Austrii


Wiedeń przywitał mnie licznymi remontami. W ścisłym centrum miasta, pełnym gotyckich wież i barokowych kopuł, zewsząd dochodziły odgłosy świdrowania, wiercenia i kłucia. Zabytkowe serce miasta, zamiast witać dostojeństwem, powitało warkotem samochodów i fetorem spalin. Takie oblicze Wiednia zobaczyłem o godzinie 9.00. Bardzo różniło się od moich oczekiwań. Czy to jest miasto, do którego przyjeżdżają tłumy turystów? Chyba nie.
    Na szczęście wiedeńska godzina 9.00 nie trwała wiecznie i wraz ze wzrostem temperatury przybywało turystów i ubywało samochodów, które porankiem pojawiły się zapewne w celach dostawczych. Około południa i tak nie miałyby szans na dotarcie do centrum. Sieć turystów była tak gęsta, że miejsca pośród nich wystarczyłoby co najwyżej dla niewielkiego roweru. Lub dla kilku innych turystów.
    Temperatura nadal rosła, osiągając blisko 35°C w cieniu. Chłodu daremnie było szukać nawet w wąskich i cienistych uliczkach, których w Wiedniu nie brakuje. Chłód gdzieś zniknął. A zwiedzać jakoś trzeba. I tak oto zwiedzam łapiąc opaleniznę, graniczącą niemalże z oparzeniem pierwszego stopnia.
   Podziwiając piękne budowle i pomniki, rozglądam się za kawiarniami (wszak Wiedeń kawiarnią stoi!). Zaglądam do ogródków, podziwiam przytulne wnętrza i wertuję słodkie menu. Apetyt na wiedeńskie smakołyki rośnie. Długo nie wytrzymuję i postanawiam go zaspokoić. Trafiam do kawiarni położonej niedaleko katedry św. Stefana. Wybór nie trwa długo, sięgam bowiem po klasykę wiedeńskich słodkości: Wiener Apfelstrudel i Sachertorte (innego wyboru sobie nie wyobrażam). A do tego kawa melange, czyli kawa podawana z dużą ilością mleka, ukoronowana odrobiną bitej śmietany i posypana mieszanką kawy, cynamonu i kakao. Po chwili kelner przynosi zamówienie – kuszące ciasta i pachnącą kawę, do której podano szklaneczkę lodowatej wody z kranu (kawa najpewniej przygotowana została na bazie tej samej kranówki). Kranówka? Ależ tak! W kranach wiedeńczyków płynie bowiem czysta, smaczna woda źródlana z oddalonych o 90 km wysokich gór. Kawie nadaje ona niesamowity smak. Delektuję się każdym jej łykiem. Delektuję się także każdym kęsem ciasta. Słodki Wiedeń nie rozczarowuje. Słodki Wiedeń zachwyca.
    Po przerwie wracam do zwiedzania. Podziwiam kolejne gmachy: liczne muzea, kościoły, pałace, parlament, ratusz. Robię zdjęcia. Jak zwykle za dużo. Upał nie odpuszcza. Chłodzę się wiedeńską kranówką, lepszą niż niejedna woda z butelki. I nie dlatego, że darmowa.
    Dzień mija. Czas wracać. Wiedeń dostał w przydziale tylko jeden dzień tegorocznych wakacji. Tylko jeden i aż jeden. Wiele innych miast nie dostało żadnego. Opuszczam centrum i udaję się w kierunku dworca Wien Mitte. Wiedeń żegna przyjemnym gwarem i tłumem zadowolonych turystów. Ja też jestem zadowolony. O poranku już nie pamiętam.





I jeszcze kilka zdjęć słodkich wiedeńskich wystaw: