01 grudnia 2012

Rogale z makiem


11 listopada dawno już minął i po kolejnego rogala świętomarcińskiego z pewnością sięgnę dopiero w przyszłym roku. Po kupnego oczywiście, bo szczerze wątpię, aby moje możliwości pozwoliły mi osiągnąć efekt choć trochę zbliżony do oryginału. Czekając na kolejny wysyp poznańskich rogali, chętnie będę sięgał po poniższy przepis. Wprawdzie wymaga trochę czasu, ale warto. Zwłaszcza, że przygotowanie masy makowej, które przy tradycyjnych przepisach makowych jest niezwykle czaso- i pracochłonne, w tym przepisie jest banalnie proste. Nie, nie polega na otwarciu opakowania z gotową masą (choć tego sposobu absolutnie nie potępiam), lecz na wykorzystaniu blendera. Zamiast maszynki do mielenia, której po prostu nie posiadam, zdecydowałem się na użycie blendera. Sparzony mak zmiksowałem. Działa! I niezwykle mnie cieszy, że idąc na skróty, osiągnąłem pożądany efekt.


CIASTO
2 jajka
500 g mąki pszennej
200 ml mleka
60 g cukru
50 g drożdży
szczypta soli
250 g masła

MASA MAKOWA
300 g maku
300 g cukru (lub 150 g cukri i 150 g miodu)
250 ml mleka
250 ml wody
100 g bułki tartej (lub pokruszonych herbatników)
2 małe jajka
50 g masła
ulubione bakalie (użyłem 100 g kandyzowanej skórki pomarańczowej)


1. Przygotować ciasto. Z ciepłego mleka, cukru i drożdży zrobić zaczyn. Odstawić do wyrośnięcia. Do mąki dodać jajka, rozpuszczone masło, sól i wyrośnięty zaczyn. Wyrobić ciasto. Odstawić do wyrośnięcia.

2. Ciasto rozwałkować na prostokąt, na 2/3 pokruszyć zimne masło, złożyć w kopertę (najpierw zawijamy część bez masła, a potem pozostałą część z masłem – otrzymujemy 3-warstwowe ciasto) i ponownie rozwałkować. Znów złożyć w kopertę i rozwałkować. Czynność powtórzyć jeszcze 2 razy. Schłodzić w lodówce (ok.30 minut).

3. Mak wsypać do garnka, dodać wodę i mleko. Zagotować. Gotować przez 10 minut. Pozostawić do ostygnięcia. Dokładnie odsączyć i zmiksować blenderem (lub tradycyjnie dwukrotnie zmielić). Dodać jajka, cukier, bułkę tartą, bakalie i rozpuszczone masło. Wymieszać.

4. Ciasto podzielić na 2 części. Każdą rozwałkować na prostokąt i podzielić na trójkąty o podstawie długości ok. 10 cm. Na każdy trójkąt nałożyć masę makową. Zwinąć rogale. Piec 20-25 minut w temperaturze 210°C. Pozostawić do ostygnięcia. Wystudzone rogale obficie polukrować i posypać skórką pomarańczową.

30 listopada 2012

Brownie


Nie rozumiem dlaczego tak długo zwlekałem i dopiero teraz upiekłem moje pierwsze w życiu brownie. Naprawdę nie rozumiem. Nie dość, że jest to niezwykle prosty deser, to jeszcze czekoladowy do granic możliwości. Czego można chcieć więcej. Właśnie takich rozwiązań kulinarnych potrzebuję w tej chwili – błyskawicznych i niewykle pysznych zarazem. Przepis pochodzi z książki Nigelli Lawson Jak być domową boginią. Wypieki i przysmaki kojące dusze. Nigella proponuje wariant z orzechami włoskimi lub innymi bakaliowymi mieszankami. Ja zdecydowałem się na wersję podstawową bez jakichkolwiek dodatków.


SKŁADNIKI
375 g gorzkiej czekolady
375 g masła
6 jajek
500 g cukru
225 g mąki pszennej
łyżka ekstraktu waniliowego
łyżeczka soli (dałem tylko szczyptę)
300 g posiekanych orzechów włoskich (pominąłem)


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 180°C. Blaszkę o wymiarach około 33 x 23 cm wyłożyć papierem do pieczenia.

2. Masło roztopić z czekoladą. Pozostawić do przestygnięcia. Jajka utrzeć z cukrem i ekstraktem waniliowym. Przestudzoną czekoladę wymieszać z jajkami z cukrem, mąką i orzechami. Masę przełożyć do przygotowanej formy. Piec około 25-30 minut. Pozostawić do ostudzenia.

31 października 2012

Czekoladowy przekładaniec


Częstotliwość moich wpisów, łagodnie rzecz ujmując, powala. Dziwię się, że jeszcze mi bloga nie zamknęli. Poprawy nie obiecuję, bo obietnic trzeba dotrzymywać, a obawiam się, że w przypadku mojego pisania mogłoby być z tym krucho (i z całą pewnością nie mam tu na myśli kruchego ciasta). Obecnie zbieram na lepszy sprzęt fotograficzny. Nie powinno być z tym problemu. Mam na myśli lepszy sprzęt, a nie czynność zbierania. Z obecnego aparatu wycisnąłem już bowiem wszystko, co tylko się dało. Jak już dokonam zakupu, to zacznę częściej publikować. Tego się trzymam. A dziś proponuję ciasto czekoladowe przekładane masą krówkową i bitą śmietaną. Niepozornie, ale pysznie.


CIASTO
6 jajek
150 g mąki pszennej
czubata łyżka mąki ziemniaczanej
150 g cukru
pół łyżeczki proszku do pieczenia
80 g masła
50 g gorzkiej czekolady

MASA I POLEWA
375 ml śmietany kremówki 36%
czubata łyżka cukru pudru
250 g gotowanego mleka zagęszczonego skondensowanego (masy krówkowej)
150 g gorzkiej czekolady
30 g masła
2 łyżki mleka


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 200°C. Średniej wielkości kwadratową blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia.

2. Mąkę przesiać i wymieszać z proszkiem do pieczenia i startą na drobne wiórki czekoladą. Masło rozpuścić. Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić na sztywną pianę. Dodać cukier i ponownie ubić. Nie przerywając ubijania dodać żółtka. Na końcu dodać mąkę z czekoladą i przestudzone masło. Całość wymieszać. Ciasto przełożyć do przygotowanej blaszki. Piec 30-40 minut, aż patyczek wbity w środek ciasta będzie suchy. Pozostawić do całkowitego ostudzenia.

3. Śmietanę kremówkę ubić. Pod koniec ubijania dodać cukier puder. Ostudzone ciasto przekroić na 3 równe części. Pierwszą część posmarować masą krówkową. Położyć na niej drugą część, a na niej rozsmarować ubitą śmietanę. Przykryć trzecią częścią ciasta.

4. Przygotować polewę. Czekoladę rozpuścić z masłem i mlekiem. Ja użyłem kuchenki mikrofalowej, ale polewę można przygotować również w kąpieli wodnej. Polewą polać ciasto. Pozostawić, aż zastygnie.



22 września 2012

Strucla drożdżowa z jabłkami


Dziś pierwszy dzień kalendarzowej jesieni. Czas szykować ciepłe swetry, kalosze, parasole i cynamon. Na powitanie jesieni proponuję struclę drożdżową z jabłkami i solidną porcją cynamonu właśnie. Przepis, mimo pozorów, jest bardzo łatwy. Ciasto drożdżowe nie wymaga ani długiego wyrabiania, ani wyrastania. Raz, dwa, trzy i gotowe. Nadzienie każdy może przyrządzić na własny sposób, dodając do jabłek ulubione bakalie – rodzynki, orzechy, żurawinę... Ja dodałem daktyle i odrobinę suszonej skórki pomarańczowej. Gotową strucle można polać lukrem lub syropem klonowym, posypać cukrem pudrem lub pozostawić bez niczego. Możliwości jest bez liku. Jeśli znudzi wam się ciasto w tej postaci, to możecie struclę przed pieczeniem pokroić na grube plastry, ułożyć je jeden obok drugiego i upiec jako małe drożdżówki.



CIASTO
450 g mąki pszennej
pół łyżeczki mielonego cynamonu
50 g masła
1 jajko
50 g cukru
40 g drożdży
120 ml ciepłej wody
4 łyżki mleka

NADZIENIE
3 średniej wielkości jabłka
czubata łyżeczka cynamonu
100 g cukru
4 łyżki bułki tartej
bakalie
30 g stopionego masła


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 200°C.Średniej wielkości blaszkę (kwadratową lub okrągłą) wyłożyć papierem do pieczenia.

2. Mąkę przesiać i wymieszać z cynamonem. Dodać masło pokrojone w drobną kostkę i rozetrzeć je palcami z mąką tak, by utworzyły się małe okruchy. Dodać cukier, rozpuszczone w wodzie drożdże, mleko i jajko. Całość wymieszać. Rękami zagnieść ciasto.

3. Przygotować nadzienie. Jabłka obrać i pokroić w drobną kostkę. Dokładnie wymieszać z cukrem, tartą bułką, cynamonem i bakaliami.

4. Ciasto rozwałkować na prostokątny placek o wymiarach 50 na 40 cm. Wierzch posmarować połową stopionego masła . Posmarowane masłem ciasto posypać przygotowanym nadzieniem. Ciasto zwinąć po dłuższym brzegu. Powstały rulon zwinąć w ślimaka, przełożyć na blachę i polać pozostałym masłem. Ciasto włożyć do nagrzanego piekarnika i piec 25-40 minut (w zależności od grubości rulonu), aż wierzch stanie się złotobrązowy. Upieczone ciasto wyjąć z piekarnika i pozostawić do ostygnięcia.


15 września 2012

Tarta czekoladowa


Od ostatniego wpisu minęło już półtora miesiąca. Rekord, którym raczej nie powinienem się chwalić. Wiele w tym czasie się wydarzyło. Trochę się pozmieniało. No i teraz jest inaczej niż było. Może po kolei (krótko, coby nie zanudzać). Ostatniego dnia lipca pojechałem do Warszawy. Na wyjazd ten czekałem od dawna i w końcu nastąpił. Chodzi o koncert Madonny. Pierwsza jej wizyta w Polsce mnie ominęła i do dziś nie wiem dlaczego nie zdecydowałem się na zakup biletu. Tegorocznego koncertu nie zignorowałem, spakowałem plecak i pojechałem do stolicy. Swoje odczekałem (kilka godzin w kolejce przed stadionem, kilka godzin przed sceną na stadionie – kręgosłup prawie pękł), Madonnę zobaczyłem (na próbie w wersji saute, na koncercie w wersji full), posłuchałem, pooglądałem i wróciłem. Koncert miło wspominam. Po powrocie czekało na mnie ważne zadanie – poszukiwanie pracy. W czerwcu zdałem egzamin, skończyłem matematykę i stwierdziłem, że na dalsze studiowanie nie mam już ani ochoty, ani siły. Dziękuję, siedem lat na dwóch uczelniach mi w zupełności wystarczy. Lipiec minął na odpoczywaniu i chorowaniu. Chciałem trochę odpocząć po ostatnim semestrze studiów, ale najpierw musiałem go odchorować. Swoje odchorowałem, po czym pojechałem na wakacje. O  pobycie w Sopocie już wspominałem, więc nie będę się powtarzał. Sierpień ogłosiłem miesiącem poszukiwania pracy. CV, listy motywacyjne – pisałem, wysyłałem, pisałem i wysyłałem. No i się udało. Trzy tygodnie poszukiwań i mamy sukces. Zaczyna pan od września – usłyszałem 21 sierpnia. Czyli przede mną jeszcze niecałe dwa tygodnie wakacji. Trzeba było jakoś ten czas wykorzystać. Padło na Bałtyk. Po raz drugi w tym roku. Tym razem wylądowałem na zachodnim wybrzeżu, w Międzyzdrojach. Morze, plaża, gotowana ku(pauza)kurydza, odciśnięte łapki w chodnikowej płycie... Złapałem trochę nadmorskiej opalenizny i wróciłem do Wrocławia. Teraz czas na przygodę z korporacją. Nowi ludzie, nowe otoczenie, nowe wyzwania. Czekam, jak to wszystko się potoczy. Czekanie umilam sobie tartą czekoladową. Czekolady bowiem nigdy dość.


SKŁADNIKI
220 g mąki pszennej
50 g + 1 łyżka cukru pudru
3 łyżki cukru
1 jajko
125 g + 1 łyżka masła
200 g gorzkiej czekolady
1 opakowanie budyniu czekoladowego
500 ml mleka
150 ml śmietany kremówki (30 lub 36 %)
1 płaska łyżeczka żelatyny


1. Przygotować kruche ciasto: mąkę oraz 50 g cukru pudru posiekać z 125 g masł1. Dodać jajko i zagnieść ciasto. Z ciasta uformować kulę. Schładzać ją w lodówce przez 1 godzinę.

2. Ciasto rozwałkować na okrągły placek. Wyłożyć nim formę do tarty (30-32 cm średnicy). Ciasto obciążyć, np. suchymi ziarnami fasoli. Zapiekać w temperaturze 200 °C. Po 15 minutach usunąć obciążenie. Ciasto pozostawić w piekarniku jeszcze przez 10-15 minut, aż lekko się zarumieni. Upieczone ciasto ostudzić.

3. W 100 ml mleka rozpuścić budyń. Pozostałe mleko zagotować z 3 łyżkami cukru, gorzką czekoladą i 1 łyżką masła. Do gotującego się mleka wlać rozpuszczony budyń. Gotować, aż masa zgęstnieje. Gorącą masę przełożyć na kruchy spód. Pozostawić do wystygnięcia.

4. Śmietanę kremówkę ubić. Żelatynę rozpuścić w odrobinie gorącej wody. Lekko przestudzić i dodać do ubitej kremówki. Całość dokładnie wymieszać. Kremówkę przełożyć na tartę. Rozsmarować. Posypać wiórkami czekolady.

29 lipca 2012

Mufinki brzoskwiniowe


Tegoroczne lato charakteryzuje się wyjątkową nieregularnością. I nie chodzi mi tu o pogodę, lecz o zamieszczanie przeze mnie wpisów na blogu (co jest jednoznaczne z odpowiednio częstym wypiekaniem). Kolejna przerwa spowodowana była wakacyjnym wyjazdem (a jakże!). Tym razem wakacje spędziłem w prawdziwie polskich klimatach. Nie, nie poleciałem do Sharm el-Sheik ani do Hurghady. Pisząc polskie klimaty mam na myśli nasze krajowe (tzn. mieszczące się w obrębie polskich granic) kurorty. A konkretnie to kurort sopocki. Było miło i udało mi się odpocząć. Od upałów także.
     Pisząc tego posta zorientowałem się, że chyba miałem urodziny. To znaczy mój blog miał. [grzebię w kalendarium] Zgadza się. Dobrze mi się wydawało. No i przegapiłem. A to przecież jeszcze ten wiek (pierwsze urodziny), do którego można się otwarcie przyznać. Trudno. Za rok będę świętował dwa razy. Upiekę tort dwa torty i zdmuchnę świeczki. Jedyne, co nawiązuje do urodzin bloga, to przepis. Rok temu, jako pierworodne, pojawiły się mufinki morelowe, dziś prezentuję mufinki brzoskwiniowe. I niech to podobieństwo będzie swoistą formą uczczenia mojej rocznicy. Gdybym w przyszłym roku jednak znowu przegapił urodziny, to przypomnijcie mi proszę. Upiekę wtedy z nektarynkami.  


SKŁADNIKI (12 sztuk)
300 g mąki pszennej
80 g cukru pudru
100 g stopionego masła
2 jajka
240 ml kwaśnej śmietany
2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
2-3 małe brzoskwinie (obrane i pokrojone w drobną kostkę)

KRUSZONKA
2 czubate łyżki brązowego cukru
mała grudka masła


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 200°C. Natłuścić 12 foremek do mufinek lub przygotować foremki papierowe.

2. Jajka lekko ubić i połączyć z cukrem, śmietaną i roztopionym masłem (przestudzonym). Do tego przesiać mąkę, dodać proszek do pieczenia, szczyptę soli i pokrojone brzoskwinie. Całość wymieszać łyżką (ciasta nie trzeba mieszać zbyt dokładnie, może mieć grudki).

3. Nałożyć ciasto do przygotowanych foremek. Przygotować kruszonkę, mieszając cukier z roztopionym masłem (masła użyć tyle, aby cukier miał konsystencję mokrego piasku). Kruszonką posypać każdą mufinkę.

4. Mufinki wstawić do nagrzanego piekarnika i piec 30-35 minut. Ciasto powinno się lekko zrumienić. Upieczone mufinki ostudzić.


06 lipca 2012

Torciki sernikowe z malinami


We Wrocławiu upały są tak nieznośne, że coraz rzadziej włączam piekarnik. Dodatkowego źródła ciepła w mieszkaniu zdecydowanie nie potrzeba. Co więcej, w takiej temperaturze zwyczajnie mi się nie chce spędzać czasu przy buchających parą garnkach i rozgrzanym piekarniku. Dlatego codzienną porcję słodkości stanowią przede wszystkim lody (kupne, ale niebawem pewnie pokuszę się o własny wyrób). Przynajmniej jest okazja do odwiedzenia nowych i także tych sprawdzonych już lodziarni. A w związku z tym, że strefa kibica opuściła już wrocławski rynek, spacerowanie w centrum miasta i poszukiwanie nowych lokali ze smakołykami znów stało się przyjemnością.
      Wysokie temperatury nie sprawiły jednak, że zupełnie zaprzestałem kucharzenia. Trochę się ograniczam, jednak porzucić pieczenia na dłużej nie potrafię i do kuchni od czasu do czasu zaglądam. Dobrą okazją do eksperymentowania była wizyta znajomych. W końcu trzeba trzymać poziom i w takiej sytuacji nie można sobie pozwolić na niepieczenie. Potrzebowałem przepisu, który wykorzystanie piekarnika ograniczy do minimum i którego efekt będzie bardzo orzeźwiający. No i użyte zostaną w nim maliny, które już od kilku dni nękały moją głowę, domagając się należytego wykorzystania. W takich oto okolicznościach zrodziła się koncepcja niniejszych torcików, zwanych także malinowymi wieżami.






SKŁADNIKI (6 sztuk)
maliny

biszkopt
120 g cukru
60 g mąki pszennej
3 jajka
1 płaska łyżka mąki ziemniaczanej
1 czubata łyżka kakao

masa serowo-śmietankowa
250 ml śmietany kremówki (30 lub 36%)
500 g twarogu na sernik
4 czubate łyżki cukru pudru (lub więcej, jeśli lubicie słodsze desery)
3 płaskie łyżeczki żelatyny

polewa
30 g gorzkiej czekolady (minimum 70%)
1 płaska łyżka cukru pudru
1 łyżka masła
1 łyżka mleka


1. Przygotować biszkopt. Białka ubić na sztywną pianę, dodać cukier i jeszcze chwilę ubijać. Nie przerywając ubijania, dodać żółtka. Mąkę pszenną przesiać z mąką ziemniaczaną oraz 2 łyżkami kakao i dodać do ubitych jajek. Delikatnie wymieszać. Masę przełożyć do prostokątnej blaszki (35x24 cm). Biszkopt piec w temperaturze 160 °C do momentu, kiedy patyczek wbity w jego środek będzie suchy. Upieczony biszkopt ostudzić.

2. Z biszkoptu wyciąć 12 równych krążków (w tym celu użyłem szklanki). Z papieru do pieczenia przygotować 6 rulonów o takiej samej średnicy jak średnica biszkoptowych krążków (papier owijałem wokół szklanki, którą wykorzystałem do wycięcia krążków z biszkoptu, a następnie sklejałem taśmą klejącą). Do każdego rulonu włożyć 1 biszkoptowy krążek, a na nim położyć kilka malin.

3. Żelatynę rozpuścić w odrobinie gorącej wody. Śmietanę kremówkę ubić. Ser zmiksować z cukrem pudrem. Przestudzoną żelatynę połączyć z serem. Całość wymieszać z ubitą kremówką. Masą serowo-śmietankową wypełnić przygotowane rulony. Przykryć pozostałymi krążkami z biszkoptu. Przygotować polewę: wszystkie składniki umieścić w miseczce i wstawić do mikrofalówki na 1-2 minuty (najniższa moc) lub rozpuścić w kąpieli wodnej. Polewę rozprowadzić na wierzchnich krążkach z biszkoptu. Torciki wstawić do lodówki na 3 godziny. Przed podaniem udekorować malinami.

01 lipca 2012

Tarta owocowa (czerwona)


Sezon truskawkowy powoli zmierza ku końcowi, dlatego dzisiejsza propozycja najprawdopodobniej będzie moim ostatnim truskawkowym wypiekiem w tym roku. W moim wydaniu tarta ta jest truskawkowa, choć taka być nie musi. Przyrządzić ją bowiem można z dowolnych owoców. Co więcej, w oryginalnym wydaniu truskawek w niej nie było. K. i F. (to im ukradłem pomysł) tartę przyrządzili na zielono – z agrestem i pokruszonymi na wierzchu bezami. Pychota! Ponieważ zawsze muszę dodać coś od siebie, to i tym razem było tak samo i tartę przyrządziłem na czerwono – z truskawkami i czerwoną porzeczką. Sami wybierzcie wariant, który wam bardziej pasuje (lub stwórzcie własną wersję tej tarty). Dodam tylko, że ciasto najlepiej smakuje mocno schłodzone, dlatego przed podaniem na kilka godzin powinno znaleźć się w lodówce.


SKŁADNIKI
250 g mąki pszennej
50 g cukru pudru
1 jajko
150 g masła
300 g czerwonych owoców (ja użyłem truskawek i czerwonej porzeczki)
2 opakowania truskawkowej galaretki


1. Przygotować kruche ciasto: mąkę oraz cukier puder posiekać z masłem. Dodać jajko i zagnieść ciasto. Z ciasta uformować kulę. Schładzać ją w lodówce przez 1 godzinę.

2. Ciasto rozwałkować na okrągły placek. Wyłożyć nim formę do tarty (30-32 cm średnicy). Ciasto obciążyć, np. suchymi ziarnami fasoli. Zapiekać w temperaturze 200 °C. Po 15 minutach usunąć obciążenie. Ciasto pozostawić w piekarniku jeszcze przez 10-15 minut, aż lekko się zarumieni. Upieczone ciasto ostudzić.

3. Galaretki rozpuścić w 750 ml gorącej wody. Owoce rozłożyć na kruchym spodzie. Zalać tężejącą galaretką. Schładzać w lodówce przez kilka godzin.

22 czerwca 2012

Tort z masą śmietankowo-czekoladową i truskawkami


Czas wytłumaczyć się z dość długiej nieobecności na blogu. Koniec roku akademickiego zbliżał się nieubłaganie, a wraz z nim zbliżał się egzamin licencjacki. Ostatnie tygodnie spędziłem więc na intensywnym przygotowywaniu się do tego egzaminu. Książki kucharskie zastąpione zostały książkami ze zgoła odmiennej dziedziny – matematyki. Na szczęście czas ten już minął, egzamin został zdany, a ja mogę trochę odpocząć (choć nie do końca, bo właśnie odchorowuję moją naukę). Na osłodę choroby – tort kakaowy z masą śmietankowo-czekoladową i truskawkami. Niestety podczas przygotowywania tego ciasta pojawiły się pewne nieprzewidziane komplikacje. Problematyczne okazało się przygotowanie masy do przełożenia tortu. Kremówka z rozpuszczoną czekoladą, mimo kilkunastu minut miksowania, nie chciała się ubić. Nie wiem czy była to wina śmietany lub czekolady, które kupiłem, czy może pomysł ten po prostu nie działa dla białej czekolady (z gorzką  próbowałem i wszystko było OK). Problem rozwiązałem za pomocą żelatyny. Konsystencja masy jest inna niż planowałem, ale najważniejsze, że dobrze smakuje (no i nie najgorzej wygląda :)). Jeśli wam śmietana z czekoladą się ubije, to pomińcie żelatynę (albo zmniejszcie jej ilość), a ubitą kremówką przełóżcie ciasto.






SKŁADNIKI
120 g cukru
50 g mąki pszennej
3 jajka
1 płaska łyżka mąki ziemniaczanej
2 łyżki kakao
330 ml śmietany kremówki (36%)
100 g białej czekolady
1 czubata łyżka żelatyny
truskawki
czekoladowe wiórki do dekoracji


1. Przygotować biszkopt (co najmniej kilka godzin przed przełożeniem). Białka ubić na sztywną pianę, dodać cukier i jeszcze chwilę ubijać. Nie przerywając ubijania, dodać żółtka. Mąkę pszenną przesiać z mąką ziemniaczaną oraz 2 łyżkami kakao i dodać do ubitych jajek. Delikatnie wymieszać. Masę przełożyć do okrągłej formy (średnica 20-22 cm)*. Biszkopt piec w temperaturze 160 °C, aż się lekko zrumieni, a patyczek wbity w jego środek będzie suchy.

2. Białą czekoladę połamać na kawałki. Podgrzewać na małym ogniu wraz ze śmietaną kremówką do momentu, aż składniki się połączą. Pozostawić do wystygnięcia.

3. Wystudzoną śmietanę lekko ubić. Żelatynę rozpuścić w odrobinie gorącej wody. Połączyć ze śmietaną. Ubijać, aż masa zesztywnieje. Biszkopt przekroić na 2 części. Przełożyć przygotowaną masą śmietankowo-czekoladową. Boki ciasta obsypać wiórkami czekoladowymi.Wstawić do lodówki na 2 godziny. Przed podaniem udekorować truskawkami.

* W tortownicy dno wykładam papierem do pieczenia, a ścianki pozostawiam suche. Dzięki temu podczas pieczenia brzegi nie zapadają się do środka i biszkopt jest idealnie równy. Po wystudzeniu brzegi ciasta od formy należy oddzielić za pomocą noża.




03 czerwca 2012

Tartaletki z włoską bezą i truskawkami


Ostatnio mam niewiele czasu na pieczenie, a także na dzielenie się z Wami moimi słodkimi dokonaniami. Dlatego też nie będę nikogo zanudzał wstępem i przejdę do konkretów, czyli do przepisu na tartaletki z truskawkami i bezą włoską, której ostatnio jestem wielkim fanem. Dodam tylko, co w zaistniałych okolicznościach nie powinno nikogo dziwić, że wykonanie tartaletek nie zajmuje wiele czasu.


TARTALETKI (12 sztuk)
125g cukru pudru
250 g mąki pszennej
125 g masła o temperaturze pokojowej
1 jajko

BEZA WŁOSKA
2 białka
120 g cukru
30 ml wody

+ truskawki (lub inne owoce)


1. Przygotować ciasto kruche. Mąkę przesiać na stolnicę, dodać pokrojone na kawałki masło i rozcierać palcami, aż uformują się grudki. Pośrodku uformować wgłębienie. Wbić do niego jajko i posypać cukrem. Zagnieść, aż składniki się połączą. Nie wyrabiać zbyt długo. Ciasto włożyć do lodówki na co najmniej godzinę. Ciasto rozwałkować na grubość 3-4 mm. Okrągłą foremką wykroić 12 krążków i wyłożyć nimi posmarowane masłem foremki na tartaletki (12 sztuk, średnica 9-10 cm). Ciasto nakłuć widelcem. Tartaletki piec w temperaturze 190 °C, aż się lekko zrumienią (10-15 min). Ostudzić.

2. Przygotować bezę włoską. 120 g cukru zagotować z 30 ml wody. Syrop powinien osiągnąć temperaturę 130 °C (cukier powinien się rozpuścić, a syrop zgęstnąć, nie może jednak zmienić koloru na brązowy). Ubić 2 białka na sztywną pianę. Nie przerywając ubijania, wlewać do białek cieniutkim strumieniem gorący syrop. Pozostawić bezę do ostygnięcia (10-15 minut).

3. Tartaletki wypełnić bezą. Na wierzchu położyć truskawki.

28 maja 2012

Tort z truskawkowym musem


Sezon truskawkowy uważam za rozpoczęty. Z pierwszych kupionych truskawek przyrządziłem tort z delikatnym musem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ciasto wymaga wiele pracy i czasu, ale tak nie jest. Przygotowanie biszkoptu to niewielki nakład pracy. Mus, choć trochę skomplikowany, też nie jest zbytnio pracochłonny. Bazą musu jest śmietana kremówka i włoska beza (wykonana przeze mnie po raz pierwszy). Bezę robi się bardzo szybko, a dokładne odmierzenie składników gwarantuje sukces. I nie przejmujcie się surowymi białkami. Gorący syrop zaparza białka, dlatego beza ta idealnie nadaje się do deserów bez pieczenia. Co więcej, dobrze zachowuje kształt, więc można nią także dekorować ciasta. Oprócz kremówki i bezy, w musie znalazły się oczywiście także truskawki. Dla lepszego efektu, zmiksowane truskawki możecie przetrzeć przez sito, aby pozbawić ich pestek. Mi pestki nie przeszkadzają, a do przecieranie nie mam cierpliwości, więc truskawek nie przecierałem (co zaoszczędziło mi trochę czasu). Tortu nie można zbyt długo przechowywać, szybko się starzeje.


SKŁADNIKI
240 g cukru
70 g mąki pszennej
3 jajka + 2 białka
1 płaska łyżka mąki ziemniaczanej
250 ml śmietany kremówki (30% lub 36%)
200 g truskawek (+ truskawki do dekoracji)
1 łyżka żelatyny


1. Przygotować biszkopt (co najmniej kilka godzin przed przełożeniem). 3 białka ubić na sztywną pianę, dodać 120 g cukru i jeszcze chwilę ubijać. Nie przerywając ubijania, dodać 3 żółtka. Mąkę pszenną przesiać z mąką ziemniaczaną i dodać do ubitych jajek. Delikatnie wymieszać. Masę przełożyć do okrągłej formy (średnica 20-22 cm)*. Biszkopt piec w temperaturze 160 °C, aż się lekko zrumieni, a patyczek wbity w jego środek będzie suchy.

2. Przygotować bezę włoską. 120 g cukru zagotować z 30 ml wody. Syrop powinien osiągnąć temperaturę 130 °C (nie mam odpowiedniego termometru, więc robiłem na czuja; w każdym bądź razie cukier mas się rozpuścić, a syrop ma trochę zgęstnąć, ale w żadnym wypadku nie może zmienić koloru na brązowy). Ubić 2 białka na sztywną pianę. Nie przerywając ubijania, wlewać do białek cieniutkim strumieniem gorący syrop. Pozostawić bezę do ostygnięcia (10-15 minut).

3. Ubić śmietanę kremówkę. Truskawki zmiksować. Żelatynę rozpuścić w odrobinie gorącej wody. Połączyć z truskawkami. Ubitą kremówkę połączyć z bezą włoską. Niewielką ilość odłożyć do dekoracji. Pozostałą część wymieszać z truskawkami. Biszkopt przekroić na 2 części. Przełożyć przygotowanym musem. Na wierzchniej części biszkoptu rozsmarować kremówkę zmieszaną z bezą. Wstawić do lodówki na kilka godzin. Przed podaniem udekorować truskawkami.

* W tortownicy dno wykładam papierem do pieczenia, a ścianki pozostawiam suche. Dzięki temu podczas pieczenia brzegi nie zapadają się do środka i biszkopt jest idealnie równy. Po wystudzeniu brzegi ciasta od formy należy oddzielić za pomocą noża.


21 maja 2012

Lokum różane


Rachatłukum, lokum, turkish delight, bombay karachi halwa i zapewne wiele, wiele innych nazw można znaleźć na określenie tego smakołyku. Rachatłukum popularne jest zwłaszcza w krajach Półwyspu Bałkańskiego i na Bliskim Wschodzie. Deser ten przyrządzany jest z cukru, skrobi kukurydzianej, pszennej lub ziemniaczanej i owocowego soku lub, tak jak w moim przypadku, wody różanej. Wzbogacany bywa także o różnego rodzaju orzechy lub wiórki kokosowe.
Kupnego turkish delight jeszcze nie jadłem, bo nie wiedziałem, gdzie można go kupić. Ale jak tylko napotkam, to kupię, spróbuję i porównam z tym, co sam przyrządziłem. Kupiłem natomiast wodę różaną, na bazie której chciałem przygotować moje pierwsze lokum. Nie obyło się bez problemów z jej znalezieniem. W internetowych sklepach dostać ją można bez problemu, ale jakoś nie mogę się przekonać do zakupów w sieci (i nie chodzi tu tylko o jedzenie). Produkt muszę zobaczyć na własne oczy, dotknąć, porównać z innymi. Toteż znalezienie wody różanej na sklepowej półce nie należało do najłatwiejszych. Przeszukałem większość wrocławskich delikatesów (a w akcie desperacji także drogerii), aż w końcu natrafiłem na tą niezwykle aromatyczną wodę w sklepie "Smaki świata". Kupiłem i zabrałem się do roboty. Na początek, zachowawczo, ograniczyłem się do połowy poniżej porcji, ale następnym razem zrobię z całości. Właśnie jem kawałek różanego lokum (o dziwo jeszcze zachował się) i zastanawiam się, jak opisać smak tego deseru. Jest bowiem tak specyficzny, że trudno to ująć w słowa. Po pierwsze, bardzo różany (choć wody różanej zawiera zaledwie 1 łyżkę). Po drugie, bardzo słodki (ale czego można się spodziewać po takiej ilości cukru). Konsystencja również jest zadziwiająca – ni to galaretka, ni to sztywny kisiel. Lokum to deser niezwykły i bardzo tajemniczy (tak, jak i jego nazwa), ale ja z pewnością jeszcze nie raz do niego wrócę. Jeszcze jedna istotna kwestia odnośnie do przepisu. Miarą w przypadku większości składników jest szklanka. Moja ma pojemność ok. 250 ml, ale jeśli nie macie odpowiedniej miarki (tudzież szklanki :)) to się nie przejmujcie – ważne są bowiem proporcje składników.


SKŁADNIKI
2 szklanki cukru
1,5 szklanki wody
pół szklanki skrobi kukurydzianej lub ziemniaczanej (ja użyłem tej drugiej)
2 łyżki wody różanej
2 łyżki soku z cytryny
odrobina czerwonego lub różowego barwnika spożywczego
cukier puder


1. Prostokątny, niezbyt duży pojemnik wysmarować odrobiną tłuszczu (masła lub oleju).

2. Cukier, 3/4 szklanki wody, wodę różaną, barwnik i sok z cytryny zagotować na małym ogniu. Do gotującej się wody dodać, energicznie mieszając, skrobię rozpuszczoną w pozostałej ilości wody. Gotować, aż masa zgęstnieje i będzie przypominać kluchę (kilka do kilkunastu minut). Gorącą masę przełożyć do przygotowanego wcześniej pojemnika. Pozostawić na kilkanaście godzin do ostygnięcia w temperaturze pokojowej. Lokum wyjąć z formy i pociąć na sześciany o boku 2-2,5 cm. Kostki rachatłukum obtoczyć obficie w cukrze pudrze.

15 maja 2012

Babeczki z lemon curd


Kremu cytrynowego wystarczyło jeszcze na nadzienie dla kruchych babeczek (i nadzianie jednego naleśnika, który został po obiedzie :)). Babeczki przygotowałem według przepisu na ciasto kruche na ciastka autorstwa Pierre'a Hermesa (z książki "Desery. Od najprostszych po wykwintne"). Ciasto dość nietypowe, bo bardzo miękkie. Do wałkowania się nie nada, ale jeśli ktoś posiada maszynkę do ciastek, to będzie idealne. W przypadku babeczek także się sprawdza. A z lemon curd smakuje wyśmienicie. W zasadzie to smakowało, bo babeczki już dawno zostały zjedzone. Zamieszczając ten wpis nabrałem ochoty na kolejną porcję. Niestety obecnie w ogóle nie mam czasu na pieczenie, więc o smakołykach mogę zapomnieć.


SKŁADNIKI (16 sztuk)
190 g masła o temperaturze pokojowej
75 g cukru pudru
225 g mąki
1 białko
szczypta soli
1/2 laski wanilii (pominąłem)
lemon curd (ok. połowy porcji)


1. Strąk wanilii przekroić na pół i zeskrobać nasionka. Masło pokroić na drobne kawałki, włożyć do miski, rozgnieć i utrzeć do miękkości. Mieszając dodawać cukier puder, nasionka wanilii, białko i mąkę. Mieszać tylko do czasu, aż składniki się połączą. Nie wygniatać.

2. Foremki do babeczek wysmarować tłuszczem (i ewentualnie wysypać drobną bułką tartą). Każdą foremkę wypełnić ciastem do 3/4 wysokości. Piec w temperaturze 190-200 °C  przez 20-25 minut, aż babeczki nabiorą złotego koloru. Pozostawić do wystudzenia.

3. Na każdą babeczkę położyć 1 łyżeczkę kremu cytrynowego.


08 maja 2012

Ciasteczka cytrynowe


Na pierwszy ogień poszły kruche ciasteczka. Krem cytrynowy nadał im lekkiego i orzeźwiającego charakteru. Lemon curd sprawdził się tu idealnie. Zwykłe kruche ciasteczka przemienił w jeszcze większy smakołyk. Z podanej porcji wyszło całkiem sporo ciasteczek. Pewnie dlatego, że były niewielkich rozmiarów (ok. 4 cm średnicy). Ale takie malutkie ładnie się prezentują. No i można je połykać niemalże w całości...


SKŁADNIKI
250 g mąki 
125 g masła
100 g cukru pudru
1 jajko
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
krem cytrynowy (np. lemon curd)
cukier puder do posypania


1. Mąkę wraz z proszkiem do pieczenia przesiać na stolnicę. Masło, pokrojone na małe kawałki, dodać do mąki i rozetrzeć palcami tak, by powstały drobne grudki. Pośrodku uformować wgłębienie. Wbić do niego jajko i wsypać cukier puder. Mieszać do momentu, aż wszystkie składniki się połączą. Ciasto zagniatać, aż stanie się gładkie. Uformować kulę i wstawić ją do lodówki na co najmniej godzinę.

2. Ciasto wyjąć z lodówki i rozwałkować na grubość 4-5 mm. Z ciasta wyciąć krążki (moje miały ok. 4 cm średnicy). W połowie krążków wyciąć mniejsze kółka. Ciastka piec w temperaturze 200°C, aż się zarumienią (10-15 minut). Pozostawić do ostygnięcia.

3. Wystudzone ciastka (pełne krążki) posmarować odrobiną lemon curd, a następnie przykryć je krążkami z dziurką i wypełnić kremem cytrynowym. Posypać cukrem pudrem.


06 maja 2012

Krem cytrynowy (lemon curd)


Kilka dni temu przyszła mi ochota na przyrządzenie kremu cytrynowego. W zasadzie to bez konkretnego przeznaczenia. Jeśli już go przygotuję, a rezultat spełni moje oczekiwania, to wtedy się zastanowię co z nim dalej począć. Dziś zamiar został zrealizowany. Przewertowałem kilka książek, przejrzałem wiele blogów i na podstawie licznych przepisów wypracowałem własną koncepcję przyrządzenia lemon curd – bardzo prostą i szybką. Krem wyszedł rewelacyjny – żółty, słodko-kwaśny i niezwykle aromatyczny. Nie mam porównania do innych takich kremów (nigdy nie jadłem ani kupnego, ani własnoręcznie przygotowanego lemon curd), ale efekt, który uzyskałem, bardzo mnie zadowala. Teraz muszę tylko znaleźć odpowiednie zastosowanie dla kremu cytrynowego. Z tym nie powinno być najmniejszego problemu. W ciągu najbliższych dni spodziewajcie się więc przepisów z lemon curd. Jeśli macie jakieś sprawdzone przepisy z kremem cytrynowym, to wpisujcie je w komentarzach – chętnie z nich skorzystam.


SKŁADNIKI
sok i skórka otarta z 1,5 cytryny 
100 g masła (w temperaturze pokojowej)
200 g cukru
2 jajka
2 żółtka


1. Wszystkie składniki (oprócz masła) umieścić w metalowej misce, a miskę umieścić nad garnkiem z gotującą się wodą. Składniki podgrzewać na parze tak długo (ciągle mieszając), aż wszystkie się połączą i masa zgęstnieje.

2. Do ciepłej masy dodać masło pokrojone na małe kawałki i mieszać, aż masło się rozpuści i połączy z cytrynowym kremem. Krem przestudzić, przełożyć do słoiczków i wstawić do lodówki. Lemon curd można przechowywać w lodówce do tygodnia.

27 kwietnia 2012

Trufle czekoladowe


Na blogu znaleźć możecie kilka przepisów na trufle. Dziś do mojej truflowej kolekcji dorzucam kolejną propozycję – trufle czekoladowe. Krótko i na temat: niezwykle łatwe i szybkie w wykonaniu, niezwykle smaczne, zbyt szybko znikające, idealne na podarunek. Z podanych składników wychodzi 20-25 trufli.


SKŁADNIKI 
200 g gorzkiej czekolady 
200 g kruchych ciasteczek maślanych
2 łyżki masła
2-3 łyżki cukru pudru (lub więcej; zależy jak słodkie trufle chcecie otrzymać)
3 łyżki śmietanki lub mleka
cukier puder, kakao, pokruszone ciastka do obtaczania trufli


1. Kruche ciasteczka bardzo dokładnie pokruszyć (lub zmiksować).

2. Czekoladę połamać na kawałki i wsypać do żaroodpornej miski. Dodać masło i śmietankę/mleko. Miskę umieścić na garnku z wrzącą wodą. Gotować na małym ogniu, cały czas mieszając, aż składniki się roztopią. [Czekoladę z masłem i mlekiem można także roztopić w mikrofalówce ustawionej na 400W. Czas 1-2 minuty (trzeba jednak co chwilę sprawdzać, by czekolada się nie zagotowała). Dla mniej wprawionych polecam pierwszy sposób roztapiania czekolady.]

3. Zdjąć z ognia, dodać cukier puder. Całość utrzeć na gładką masę. Do masy wsypać pokruszone ciasteczka. Dokładnie wymieszać i, jeśli konieczne, pozostawić do ostygnięcia. Z przygotowanej masy formować kulki wielkości orzecha włoskiego. Schładzać, aż stwardnieją.

4. Schłodzone trufle obtoczyć w cukrze pudrze, kakao lub pokruszonych ciasteczkach.

25 kwietnia 2012

Cukrowe ciasteczka


Dziś propozycja prosta i tradycyjna. Kruche ciasteczka z cukrem. Takie, jakie każdy pamięta z dzieciństwa. W moim domu gościły niezwykle często. Mama przygotowywała ciasto, rozwałkowywała je na cienki placek, a ja wykrawał ciasteczka za pomocą szklanki (szklanka zawsze występowała w roli foremki do ciastek :)). Posypane cukrem ciasteczka lądowały porcjami w piekarniku. Po upieczeniu trzeba już tylko było poczekać, aż ostygną. Oj, z tym czekaniem to bywało ciężko. Dziś nie jestem bardziej cierpliwy i pierwsze ciastko zjadłem zanim zdążyło ostygnąć. Ciasteczka posypałem kolorowym cukrem: odrobinę barwnika rozpuściłem w niepełnej łyżeczce letniej wody i wymieszałem z cukrem, a następnie pozostawiłem na kilka godzin, aż cukier całkowicie się wysuszy. Zwykły cukier (lub cukier brązowy) również się nada. Będzie nawet bardziej tradycyjnie.


SKŁADNIKI 
500 g (3 szklanki) mąki pszennej 
2 łyżeczki proszku do pieczenia
200 g cukru
1/2 łyżeczki esencji waniliowej lub 1 opakowanie cukru waniliowego
120 g masła lub margaryny
2 jajka
110 ml mleka
cukier do posypania ciasteczek


1. Mikserem utrzeć masło lub margarynę z cukrem i esencją waniliową na puszysty krem. Pod koniec ucierania dodać 1 jajko + 1 żółtko i ucierać jeszcze przez chwilę.

2. Do puszystej masy dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia oraz mleko. Całość wymieszać łyżką, a następnie wyrobić rękami na gładkie ciasto. Ciasto włożyć do lodówki na co najmniej 1/2 godziny.

3. Nagrzać piekarnik do temperatury 200°C. Ciasto rozwałkować na grubość 3-4 mm. Foremkami wyciąć ciastka. Każde ciastko posmarować roztrzepanym białkiem i posypać cukrem. Piec 10-15 minut, aż brzegi lekko się zarumienią.


Przepis pochodzi z książki Ciastka, ciasteczka i babeczki autorstwa Hilaire Walden, wyd. Elipsa


16 kwietnia 2012

Tarta z musem czekoladowym


Mam nadzieję, że po słodkim wielkanocnym przejedzeniu (baby, mazurki, serniki... z całą pewnością w ilościach nieprzyzwoitych) nie pozostał już ślad, bo dzisiejsza moja propozycja jest zdecydowanie dla osób z dużą tolerancją na słodycz. I niech nikogo nie zwiodą pozory! Tarta, choć wygląda na delikatną i lekką, niewinna nie jest. Niejednego czokoholika rozłoży na łopatki już przy drugim kawałku. Jeśli się mylę, to mnie poprawcie, ale wątpię, by ktoś dał radę dwóm solidnym porcjom :). Tarta jest pyszna, bardzo  czekoladowa i niezwykle sycąca. Z pewnością obdzielić nią można sporą gromadkę gości. Zdecydowanie nie dla osób na diecie bezsłodyczowej.


SKŁADNIKI 
350 g gorzkiej czekolady
300 g kruchych ciastek
3 łyżki cukru
500 ml śmietany kremówki (30% lub 36%)
40 g masła
3 białka
1 łyżeczka żelatyny


1. Ciastka rozdrobnić na małe okruchy (można w tym celu wykorzystać malakser). Do pokruszonych ciastek dodać 50 g startej na drobne wiórki czekolady i roztopione masło. Całość dokładnie wymieszać. Wilgotnymi okruchami wyłożyć formę do tarty (29 cm średnicy).

2. Śmietanę kremówkę wraz z pozostałą czekoladą podgrzewać na niewielkim ogniu, aż składniki się połączą. Pozostawić do całkowitego wystygnięcia.

3. Ostudzoną kremówkę ubić. Białką ubić na sztywną pianę, dodając 3 łyżki cukru. Pianę i rozpuszczoną w niewielkiej ilości ciepłej wody żelatynę połączyć z ubitą kremówką. Masę przełożyć na przygotowany ciasteczkowy spód. Schładzać 2-3 godziny w lodówce.


01 kwietnia 2012

Tarta pomarańczowa


Kolejna tarta cytrusowa. Na blogu prezentowałem już tartę limonkową oraz tartę cytrynową (obie wyśmienite). Tym razem czas na wersję pomarańczową – niezwykle delikatną i zarazem bardzo aromatyczną. Po pierwszym kawałku skusiłem się na kolejny. Większość z was też się skusi...


SKŁADNIKI 
1 pomarańcza (sok + otarta skórka)
200 g + 4 łyżki mąki pszennej
100 g cukru
50 g cukru pudru
200 g masła
4 jajka
180 ml kwaśnej śmietany 18%
100 ml mleka


1. Zagnieść kruche ciasto. Na stolnicę przesiać 200 g mąki, dodać 125 g masła – całość posiekać. Dodać cukier puder i 1 jajko. Szybko zagnieść. Z ciasta uformować kulę, zwinąć w folię spożywczą i wstawić do lodówki na  godzinę.

2. Nagrzać piekarnik do temperatury 190°C. Natłuścić formę do tarty (29 cm średnicy).Ciasto rozwałkować na okrągły placek. Wyłożyć nim przygotowaną wcześniej formę. Na cieście położyć krążek papieru do pieczenia, a na niego wysypać suche ziarna fasoli. Tartę wstawić do piekarnika i piec przez 15 minut. Po tym czasie usunąć fasolę i papier. Ciasto zapiekać jeszcze przez 10 minut.

3. 3 pozostałe jajka  lekko ubić. Do jajek dodać cukier, mleko, śmietanę, sok i skórkę otartą z pomarańczy, 4 łyżki mąki oraz 75 g roztopionego masła. Całość dobrze wymieszać. Masę gotować na wolnym ogniu, aż składniki się połączą i całość zgęstnieje. Masę wyłożyć na przestudzone ciasto. Tartę zapiekać przez 10-15 minut w temperaturze 170°C.



24 marca 2012

Sernik w czekoladzie


Po serniku gotowanym pozostały już tylko wspomnienia. Smakował jednak tak dobrze, że postanowiłem go włączyć na trwałe do mojego słodkiego menu. No i wykonałem go po raz drugi. Tym razem w wersji czekoladowej – na czekoladowym spodzie i z dużą ilością czekolady na wierzchu. Wyszedł lepszy od wersji pierwotnej.


SKŁADNIKI
0,75 kg sera trzykrotnie zmielonego
200 g cukru
200 g kruchych ciasteczek
200 g masła
3 jajka
150 ml + 3 łyżki mleka
1,5 opakowania budyniu śmietankowego bez cukru (użyłem budyniu śmietankowego z białą czekoladą) lub 1 opakowanie + 1 łyżka mąki ziemniaczanej
200 g gorzkiej czekolady


1. Ciasteczka pokruszyć i połączyć z 50 g roztopionego masła oraz kilkoma kostkami czekolady startymi na drobne wiórki. Okruchami wyłożyć tortownicę o średnicy 20  cm. Ciasteczkowy spód posypać kilkoma kostkami czekolady posiekanymi na drobne kawałki (do polewy ma pozostać 150 g czekolady).

2. Pozostałe masło utrzeć z cukrem i żółtkami. Dodać ser i dokładnie wymieszać. Na końcu dodać pianę ubitą z białek i ponownie wymieszać. Masę zagotować w garnku (należy ją ciągle mieszać, by się nie przypaliła). Do gotującej się masy serowej wlać rozrobiony w 150 ml mleka budyń (wciąż intensywnie mieszać masę). Gotować, aż masa zgęstnieje.

3. Gorącą masę serową wylać na przygotowany spód. Pozostawić do ostygnięcia. Pozostałą czekoladę rozpuścić z 3 łyżkami mleka. Czekoladą polać sernik.Sernik przed podaniem schłodzić w lodówce.

21 marca 2012

Granola


Jako wielki fan wszelkiego rodzaju musli, stwierdziłem, że już czas najwyższy własnoręcznie przyrządzić jakąś zbożowo-owocową mieszankę. No i przyrządziłem. I to od razu w ilościach gargantuicznych (w przepisie podaję składniki na połowę mojej porcji, z której i tak wyjdzie sporo granoli). Granolę zrobiłem w nieco odmienny sposób niż podaje to większość przepisów. Zamiast zapiekać ją na blasze w piekarniku, wykorzystałem patelnię. Dzięki temu szybciej mogłem cieszyć się pyszną mieszaniną. Teraz wiem, że częściej będę przygotowywał takie zbożowe mieszanki. Już mam kilka pomysłów na kolejne wersje granoli. Was też zachęcam do eksperymentowania.


SKŁADNIKI
400 g płatków owsianych (wykorzystałem płatki górskie)
50 g otrębów pszennych (lub każdych innych)
80 g wyłuskanych ziaren słonecznika
100 g suszonej żurawiny
3 łyżki miodu gryczanego
sok wyciśnięty z 1/2 pomarańczy


1. Wszystkie suche składniki umieścić na dużej patelni. Polać miodem i sokiem z pomarańczy. Prażyć na średnim ogniu (od czasu do czasu mieszając), aż mieszanka się zrumieni.

2. Uprażoną mieszankę pozostawić do ostudzenia. Przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku.


13 marca 2012

Sernik gotowany

Dziś propozycja dla leniwych, niecierpliwych lub tych, którzy nie mają zbyt wiele czasu. No i dla wszystkich pozostałych, zwłaszcza dla miłośników serników. Sernik gotowany, bo o nim mowa, to deser, do przyrządzania którego nie potrzeba wiele czasu i pracy. Efekt jest natomiast wyśmienity. Sernik smakuje jak tradycyjnie pieczony  i nikt się nie domyśli, że ani przez chwilę nie znajdował się w piekarniku. Spód (zrobiony z kruchych ciasteczek  i masła) posypałem posiekanymi orzechami w karmelu, co nadało sernikowi wyjątkowego smaku i aromatu. Całość zalałem gorącym serem i voilá. Sernik był gotowy po 25 minutach. Trzeba tylko było poczekać, aż ostygnie.


SKŁADNIKI
0,5 kg sera trzykrotnie zmielonego
150 g cukru
200 g kruchych ciasteczek
170 g masła
2 jajka
100 ml mleka
opakowanie budyniu śmietankowego (bez cukru)
50 g orzechów w karmelu (ja użyłem orzeszków ziemnych)


1. Ciasteczka pokruszyć i połączyć z 70 g roztopionego masła. Okruchami wyłożyć tortownicę o średnicy 20  cm. Ciasteczkowy spód posypać posiekanymi orzechami.

2. Pozostałe masło utrzeć z cukrem i żółtkami. Dodać ser i dokładnie wymieszać. Na końcu dodać pianę ubitą z białek i ponownie wymieszać. Masę zagotować w garnku (należy ją ciągle mieszać, by się nie przypaliła). Do gotującej się masy serowej wlać rozrobiony w mleku budyń. Gotować, aż masa zgęstnieje.

3. Gorącą masę serową wylać na przygotowany spód. Pozostawić do ostygnięcia. Przed podaniem schłodzić w lodówce.

29 lutego 2012

Trufle limonkowe


Na blogu gościły już tradycyjne trufle czekoladowo-rumowe oraz trufle kokosowo-pomarańczowe. Tym razem prezentuję wersję limonkową. Od pewnego czasu mam bowiem obsesję na punkcie limonek. Bardzo często przyrządzam tartę limonkową, na którą właściwie zawsze mam ochotę. Chętnie także eksperymentuję, choć nie zawsze z dobrym skutkiem. Jedna z moich ostatnich klap kulinarnych to ciasto czekoladowe z kremem limonkowym na bazie creme patissiere. Niestety zważonym. Cóż, w kuchni też trzeba uczyć się na błędach. Los trufli limonkowych (również eksperymentalnych) na szczęście był odmienny. Wyszły znakomite. Szkoda tylko, że było ich tak mało.


SKŁADNIKI 
100 g białej czekolady
120 g maślanych herbatników
2 łyżki masła
limonka
cukier puder


1. Herbatniki bardzo dokładnie pokruszyć (lub zmiksować).

2. Czekoladę połamać na kawałki i wsypać do żaroodpornej miski. Dodać masło. Miskę umieścić na garnku z wrzącą wodą. Gotować na małym ogniu, cały czas mieszając, aż składniki się roztopią.

3. Zdjąć z ognia, dodać skórkę otartą z limonki oraz sok wyciśnięty z połowy owocu. Całość utrzeć na gładką masę. Do masy wsypać pokruszone herbatniki. Dokładnie wymieszać. Z przygotowanej masy formować kulki wielkości orzecha włoskiego. Schładzać, aż stwardnieją.

4. Schłodzone trufle obtoczyć w cukrze pudrze.


27 lutego 2012

Mufinki cytrynowe z kruszonką


Po tartaletkowych wypiekach przyszedł czas na mufinki. Tym razem w wersji cytrynowej. Inspiracją był przepis Nigelli na mufinki cytrynowo-malinowe zawarty w książce "Jak być domową boginią. Wypieki i przysmaki kojące duszę". Domową boginią nigdy nie zostanę, ale mam nadzieję, że moje wypieki jeszcze nieraz okażą się przysmakami. Moja wersja mufinek wzbogacona została o cytrynowo-migdałową kruszonkę (kosztem malin, których akurat nie miałem pod ręką). Nie wiem, czy była to zmiana na dobre. Przekonam się, gdy następnym razem zrezygnuję z eksperymentowania i pozostanę wierny przepisowi – o czym z pewnością doniosę na blogu. Dodam tylko, że mufinki te najlepiej smakują na śniadanie. Jadłem je o różnych porach dnia i nocy i stwierdzam, że w wersji śniadaniowej sprawdziły się najlepiej. Ale o tym musicie przekonać się sami.


SKŁADNIKI (12 sztuk)
300 g mąki pszennej
150 g cukru
100 g masła
2 jajka
150 ml mleka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cytryna
szczypta soli

KRUSZONKA
30 g masła
3 łyżki mąki pszennej
50 g cukru
kilka migdałów (obranych i drobno posiekanych)
odrobina skórki otartej z cytryny


1. Nagrzać piekarnik do temperatury 200°C. Natłuścić 12 foremek do mufinek lub przygotować foremki papierowe.

2. Stopić masło i odstawić do ostudzenia. W misce wymieszać mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sól i skórkę otartą z cytryny (odrobinę skórki pozostawić do kruszonki). Sok wyciśnięty z cytryny połączyć z mlekiem, jajkami i przestudzonym masłem. Całość zmiksować. Płynne składniki przelać do sypkich. Całość wymieszać łyżką.

3. Przygotować kruszonkę, mieszając wszystkie składniki do momentu uzyskania małych grudek.

4. Ciasto przełożyć do przygotowanych foremek. Posypać kruszonką. Mufinki wstawić do nagrzanego piekarnika i piec około 25 minut. Ciasto powinno się lekko zrumienić. Upieczone mufinki ostudzić.